Jak powszechnie wiadomo: obraz wart jest tysiąca słów. A co dopiero ruchomy obraz z muzyką – to już chyba można liczyć w miliony.
Dlatego od samego początku wiedziałam, że żeby najlepiej opowiedzieć wam o nas, musimy zrobić film, nieodwołalnie! Nie po to, żeby pokazać po raz kolejny jedną czy drugą bransoletkę, pomachać wam przed oczami kolorowym naszyjnikiem w przerwie „M jak miłość”. Od nachalnej reklamy trzymamy się z daleka, bo sami takiej nie lubimy. A poza tym uważamy, że jesteście za mądrzy, żeby się na coś takiego złapać.
Nie, nam chodziło o coś innego. O opowieść. Bo Summer Memories to przede wszystkim opowieść. Nie o super-top-modelce, która pije szampana na dachu drapacza chmur w Nowym Jorku. Nie o imprezach do rana w drogich knajpach. Summer Memories to nasza pocztówka z wakacji i nasz mały manifest. Że fajne jest jeżdżenie na rowerze. I picie kawy. I leniwe wygrzewanie się na słońcu. Że fajnie jest pójść sobie na plażę, poczytać książkę. Posiedzieć na murku i pogapić się na ludzi. Nasz manifest, że na życie składają się małe smaczki, małe przyjemności, których często nie doceniamy, a które sprawiają, że po prostu… jesteś szczęśliwa.
Ok, już nic więcej nie piszę. Specjalnie dla Was: Summer Memories.