Poznań może nie jest ani najpiękniejszym miastem świata, ani największym, ale na pewno jest super miejscem do życia. I do tego: bardzo dogodnie usytuowanym – do Warszawy chwilka, do Berlina – też chwilka. Grzech nie skorzystać! :) Więc wyskoczyliśmy sobie na lipcowy weekend (bo do urlopu jeszcze daleko…). Nawet nie na cały, bo wyjechaliśmy w sobotę rano, a wrócilismy w niedzielę wieczorem. Konkretna misja: nie zaglądać nawet do centrum, pochodzić po trochę po Kreuzbergu i Charlottenburgu, i przede wszystkim… zaliczyć niedzielne targi staroci !!! Uwielbiam targowiska, gdzie można znaleźć wszystko (lub nic), a w Berlinie te ich lokalne fleamarkets to po prostu poezja :) Mamy listę 15 targów, i zaczynamy polowanie…
Szukamy fajnych drobiazgów z historią oraz mebli, bo mamy ostatnio fazę na odnawianie starych przedmiotów. Znajomi chwytają się za głowę, jak widzą jakie rzeczy zwozimy… Na razie działamy zupełnie amatorsko, metodą prób i błędów. Szlifujemy, myjemy, malujemy. Jak skończymy z pierwszą skrzynią przywiezioną z Berlina (i wyjdzie ładnie), to pokażę na blogu. A jak wyjdzie nieładnie, to nie. Dumę trzeba zachować… ;)
Co jeszcze? Na przejażdżkę do Berlina zabrałam kolczyki z kolekcji BOHO CHIC (link!). Chwalę się! :)
Poznań jest najlepszy :)))
A co do odnawiania staroci, sama od pewnego czasu nad tym myślę. No ale ciężko znaleźć chwilę…
pozdrawiam!
Do odnawiania mebli zdecydowanie trzeba mieć cierpliwość… Ja ją czasem tracę ;) No i najważniejsze: zrobić zdjęcie PRZED i PO – żeby można było porównać :)
Aniu! Wyglądasz rewelacyjnie! ja też mam fazę na odnawianie, marzy mi się stare biurko:D ale takie stare, stare:D